Melodia
Nic we mnie nie gra. Jestem jak pusty, porzucony instrument, który kiedyś wygrywał piękne melodie, a teraz po prostu leży. Leży całą swoją ciężkością, styka się z podłogą i tylko jest. Ból i żal ściska mi serce i myślę o tym czy ono jeszcze tam jest. Czy jeszcze pamięta jak to było ostatnim razem kiedy tak leżeliśmy na podłodze. Bum, bum, bum, słuchałam serca, ale ono nie słuchało mnie. Ciśnie mi się do oczu słona łza. A może łza gorzka, łza ciężka, łza nieoczyszczająca, spadająca długo? Jakbym próbowała zamknąć w tej jednej łzie cały ciężar, który teraz czuję. Jestem z moim ciałem, z moim ciałem-ciężarem, które jest moim wrogiem. Czuję się odłączona, choć głos zapewnia, że jest liną i że w każdej chwili mogę się wspiąć z powrotem. Dlaczego miałabym wracać? Marzę, żeby odpłynąć, zostawić ciało, niech leży samo ze sobą na podłodze, niech zostanie samo z ciężarem, którego nie chcę już dźwigać.
Skupiam uwagę na dźwiękach z zewnątrz, zamknięte oczy widzą ciężarówki, dzieci kopiące piłkę, coś skrzypi. Teraz widzę siebie, na podłodze. Obraz zakłóca się – czy to jest teraz, czy to jest wtedy? Próbuję sobie przypomnieć co mam na sobie, czy tamten sweter w kolorze indygo, tamten w którym prawie umarłam na kuchennej podłodze mojego warszawskiego mieszkania, czy wygodny dres, który założyłam dziś rano?
Niech mnie zabierze ten głos po linie, niech mnie ściągnie w dół. Chcę sięgnąć dna, być na nim mocno stopami, powiedzieć sobie – o to tak wygląda, a potem się wespnę, jeśli zechcę. Przez chwilę czuję, że mam nad tym kontrolę, a potem uśmiecham się do siebie. Nic nie zależy ode mnie, żadne drganie napiętych mięśni, żadna moja wola.
Jest ciężko, jest lekko, jest zimno, jest ciepło – czy ja to sprawiam, czy ja pozwalam ciału to czuć? Kołysze mnie jakaś muzyka, szukam jej źródła, bo przecież ono musi być gdzieś tam w zewnętrznym świecie. Widzę krwawe czaszki, widzę też kobiecą postać wyłaniającą się z krwi. Widzę też fale wzburzonego morza, słońce oślepia mi oczy i pozwalam falą się kołysać. Kołyszę, kołyszę, tak! Dochodzi jakaś muzyka i nagle brzmienie przerywa głos – Hari Om Tat Sat, głos powtarza trzy razy zostawiając mnie z wiarą, że coś we mnie zagrało, że byłam w poszukiwaniu melodii, bo na zewnątrz cisza. Melodia jest we mnie, tylko daleko. Kołyszą ją fale spokojnych wód, ociepla ją słońce, ma miejsce w chłodnych przestrzeniach bezkresnego błękitu. Jest bezpieczna. Odnajdę ją, gdy będę gotowa – mówię do siebie i z rozbawieniem patrzę na nogi, które chcę do niej biec.
Autor Iwona Owczarek